Budynek dawnego klubu NOT.
W październiku tego roku (2010) przypada 60. rocznica podjęcia przez Prezydium Rządu uchwały o budowie miasta Nowe Tychy. Ta decyzja wiele zmieniła w życiu tyszan – i tych, którzy od pokoleń mieszkali w starym miasteczku, i tych, którzy swego czasu podjęli przełomową w swoim życiu decyzję o przeprowadzce do budowanego nowego miasta. Dziś, po sześciu dekadach, mamy dobrą perspektywę, aby ocenić znaczenie wydarzeń sprzed ponad półwiecza i późniejszych procesów społecznych, będących ich konsekwencją. Mamy niezbędny dystans czasowy i emocjonalny. Przede wszystkim zaś wolni jesteśmy od ideologicznych zacietrzewień. Obiektywna, spokojna refleksja dotycząca czasu i procesu powstawania nowego miasta jest bardzo potrzebna. Potrzebne są badania archiwalne, aby wyjaśnić różne istniejące dotąd wątpliwości, a także, co bardzo ważne, uporządkować wiadomości. Tym wszystkim zajmują się między innymi pracownicy Muzeum Miejskiego, które powstało dokładnie pięć lat temu (była to jedna z najszczęśliwszych decyzji władz miasta!).
Tychy jak Kraków Jedną z misji muzeum jest stworzenie pełnego leksykonu wiedzy o architekturze miasta, w tym o projektantach poszczególnych osiedli i obiektów, o artystach–autorach dekoracyjnego wystroju obiektów publicznych. Potrzebne jest uporządkowanie chronologii powstawania osiedli i ważniejszych obiektów. Z wspomnianą pracą naukową wiąże się drugie zadanie: popularyzacja tych wiadomości oraz wypromowanie tras turystycznych pozwalających na zwiedzanie naszego miasta. Tychy to nie Kraków – nie mają zabytków architektury gotyckiej czy renesansowej (barokowej już tak! – to stary kościół i pałac). Ale nasze miasto ma ważny atut: tylko u nas poznać można dzieła architektury całego okresu powojennego, układające się w atrakcyjny ciąg zwiedzania – od zabytków socrealizmu po dzieła postmodernizmu. Tychy przyciągają uwagę znawców architektury i urbanistyki, badaczy zmian tendencji w sztuce projektowania okresu powojennego. Ale architektura Tychów nie jest doceniana przez samych mieszkańców, niewiele o jej wartościach wiedzą. Czas zatem, aby o tych wartościach zacząć opowiadać. Dobrą ku temu okazją jest właśnie wspomniana na początku rocznica. W tym szkicu nie będę jednak pisać o początkach budowy miasta i o urokach architektury pierwszego tyskiego osiedla A – ten temat podejmowałam już w minionym roku. Dziś chcę zaprosić Czytelników do spaceru na osiedle E i przyjrzenie się jednemu z najpiękniejszych budynków w mieście.
Był taki klub… Na początku lat 60. XX w. najbardziej intensywne prace budowlane obejmowały rejon osiedli D i E. Na tym drugim osiedlu powstały dwie szkoły, ciekawe jako dokument ważnego etapu rozwoju architektury: pierwsza w Tychach szkoła tzw. pawilonowa (SP nr 12, obecnie Gimnazjum nr 12) oraz gmach „budowlanki”, bardzo okazały, z basenem, warsztatami, internatem – niemal uczelnia. Oddaną do użytku w 1959 roku „dwunastkę” projektował zespół warszawskich architektów Z. Jaroszyński, T. Stramowski i T. Uniejewski; „budowlankę”, oddaną do użytku w 1962 roku, zaprojektowali Maria i Andrzej Czyżewscy z tyskiego Miastoprojektu. Ale w tej enklawie nowoczesności na osiedlu E powstał wkrótce potem jeszcze jeden ciekawy obiekt – budynek mieszczący klub Naczelnej Organizacji Technicznej, znany pod nazwą „Klub Górniczy” (jako że faktycznie był pod opieką Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, należącego do NOT). Ten klub w latach 60. XX w. był miejscem spotkania elit tyskich. Wstęp był reglamentowany, tylko dla posiadaczy specjalnej karty i legitymacji SITG. Nie o obyczajach klubowych chcę tu jednak pisać (choć zapraszam do wspomnień ówczesnych bywalców tego miejsca), lecz o walorach architektury tego budynku.
Budynek – rzeźba
Bryła tego budynku ma niezwykły kształt – to forma prawdziwie rzeźbiarska. Lekkości nadaje mu nadwieszenie pierwszego piętra nad parterem, przeszklona zewnętrzna klatka schodowa od strony zachodniej, pionowy rytm ram konstrukcyjnych elewacji pierwszego pietra. Ale jakie to są ramy! Warto się przyjrzeć: unikatowa forma, opracowana i zastosowana tylko w tym jednym, jedynym budynku, o rzeźbiarskiej formie. Przyglądajmy się dalej. Zwracają uwagę boczne elewacje budynku, z charakterystycznymi „wcięciami”. Rzut pierwszego piętra przypomina bowiem dwa długie trapezy, których krótsze podstawy, stykające się z sobą, tworzą oś podłużną budynku. Dzięki temu cała bryła budynku ma właśnie wspomnianą rzeźbiarską formę. Na parterze zaprojektowane jest patio – na początku funkcjonowania obiektu było otwarte na zewnątrz, wypełnione ciekawą kompozycją roślinną, dziś jest zamknięte dobudowanym przez późniejszych użytkowników murkiem-ogrodzeniem. Kto wejdzie na patio i podniesie głowę – dostrzeże kolejny ciekawy detal architektoniczny: tzw. rzygacz, odprowadzający deszczówkę (wg projektu woda miała spływać do sadzawki w patio). Nie można mieć wątpliwości – opisywany budynek klubowy to wybitne dzieło architektury, unikatowy, jedyny taki, przy tym z wyraźnym „stemplem” twórcy. Autor projektu to Marek Dziekoński, przez wiele lat związany z tyskim Miastoprojektem, ale także z Wrocławiem (zaprojektował tam m. in. rotundę dla „Panoramy Racławickiej”). Urodę tego najpiękniejszego chyba w Tychach budynku zakłócają dziś późniejsze przeróbki i ślady częściowych remontów: pokawałkowanie elewacji na fragmenty o różnym kolorze tynków, zamurowanie części powierzchni pierwotnie przeszklonych, niefortunnie dobrane podziały okien w skrzydle zachodnim, gdzie mieściła się przez jakiś czas redakcja „Echa”. Szkoda, bo ten obiekt, dzieło wybitnego architekta, powinien być otoczony pieczołowitą ochroną. Powinien być traktowany jak cenne dobro kultury współczesnej. Bo w czasach PRL-u istniała nie tylko propaganda, ideologia i zafałszowania historii – ale także wielka sztuka i wielcy artyści. W tym artyści – architekci. Również w Tychach. Maria Lipok-Bierwiaczonek
Na zdjęciach: Budynek dawnego klubu NOT, proj. Marek Dziekoński. Fot. Maria Lipok-Bierwiaczonek